Żółcień chinolinowa to barwnik o symbolu E-104.
Pochodzenie różne, odzwierzęce albo syntetyczne. Bardzo popularny barwnik spożywczy. Jest wszędzie, począwszy od lodów, a kończąc na otoczkach leków (rutinoscorbin!).
Wysoce alergiczna. Może powodować katar, wysypki, napady astmy, a nawet wywołać wstrząs anafilaktyczny. Zakazana dla osób uczulonych na salicylany (np. aspirynę).
Co gorsza może powodować nadpobudliwość, przez co nie jest wskazana u dzieci, zwłaszcza u tych nadruchliwych, z ADHD, zaburzeniami ze spektrum autyzmu czy innymi dolegliwościami neurologicznymi.
/Reklama rutinoscorbinu mówi co innego, oczywiście. To lek wyśmienity na katar i każdą inną dolegliwość. Ale w reklamy to my nie wierzymy już dawno.
Odkąd czytam składy (także leków), wyrzuciłam w cholerę i nawet kot rutinoscorbinu w naszym domu nie dostaje./
Różne organizacje badawcze kłócą się co do tego czy jest kancerogenna.
MABR twierdzi, że nie. Parę innych organizacji tego typu wnioskuje, że tak.
Więc unikamy.
Zakazana w USA i w Japonii. W UK wycofana z produkcji spożywczej.
To samo tyczy się żółcieni pomarańczowej. W innych krajach jest zabronione jej używanie w Polsce nie..mimo, że jest dodawana praktycznie wszędzie wiele osób nie wie, że spożywanie jej jest bardzo szkodliwe dla naszego organizmu.
OdpowiedzUsuńwłaśnie zastanawiam się dlaczego nie mogę ogarnąć syna ....
OdpowiedzUsuń