Owoce

Owoce

poniedziałek, 16 września 2013

[50] Antocyjany

Antocyjany - w świecie produktów spożywczych to barwniki z klasy flawonoidów, E-163.

Barwniki naturalne, pochodzące z roślin. Barwią produkty na różne odcienie czerwieni, aż do fioletu.

Występują naturalnie w dużych ilościach w takich roślinach jak: maliny, jeżyny, aronia, czarna porzeczka, czarny bez, winogron, oraz w warzywach: bakłażanie, kapuście czerwonej.

W przemyśle spożywczym wykorzystuje się głównie liście czerwonej kapusty oraz skórki ciemnych winogron.

Barwi się nimi: napoje różnego rodzaju, galaretki, jogurty, deserki, cukierki, dżemy, lody.
Popularne w farmacji.


Samo zdrowie, wydawałoby się.
Niby tak.
Ale jak wszędzie, tak i tu wskazany jest umiar. Przynajmniej wtedy, gdy jesteśmy w ciąży.
Badania wykazały bowiem, że wysoki poziom flawonoidów we krwi ciężarnych, może być odpowiedzialny za wystąpienie u płodu ostrej białaczki szpikowej. Nie do końca wiadomo jak to wygląda statystycznie, wiadomo jednak, że potraktowanie in vitro komórek macierzystych flawonoidami spowodowało pękanie DNA w genie MLL, które mutacje częste są w ostrych białaczkach.
Dalsze badania trwają. Czyli jemy, nie panikujemy, ale też nie przesadzamy.


Cała pozostała grupa konsumentów (z wyjątkiem ciężarnych kobiet) może jeść te barwniki bez żadnych obaw, tak jak je na co dzień owoce i warzywa je zawierające.

[49] Bakoma Premium, jogurty

Czasem zdarza mi się kupić jogurt.
Coraz rzadziej, bo składy tych produktów coraz bardziej mnie przerażają.
Ale jednak...

Parę dni temu trafiłam na Bakoma Premium - jogurty w kilku smakach.




Zawierają cukier, skrobię, żelatynę, szału więc nie ma.

Ale nie ma też konserwantów, trujących barwników, niebezpiecznych zagęstników typu karagen.
Barwione naturalnie barwnikami roślinnymi (marchew, burak, aronia itp.)

Dwie uwagi:
- betanina zawiera azotany, więc nie nadaje się dla dzieci;
- barwniki naturalne z klasy flawonoidów (antocyjany) nie nadają się do diety ciężarnych; klik

Na piątkę może nie zasługują, ale mogło być gorzej i zwykle jest tak właśnie na naszym rynku - duuużo gorzej. Dla przykładu - to najlepsze (jakkolwiek to brzmi) jogurty w moim pobliskim sklepie. Pozostałych nawet nie mam ochoty omawiać, taki szajs.

Jak dla mnie: 4!
Zasłużona. Za konsekwencję. Za to, że inny smak nie oznacza większego syfu niż mają jego koledzy, co często widuję w tej branży. Kupuję jogurt brzoskwiniowy i jest znośnie. Potem kupuję jagodowy, a tam błękit brylantowy... Tu tego nie ma. Cała seria robiona jest wg tej samej modły.




[48] Sorbinian potasu

Sorbinian potasu - sól potasowa kwasu sorbinowego, E-202. Pozyskiwany syntetycznie.

Konserwant.
Pozycja nr 2, jeśli chodzi o popularność. Zaraz za benzoesanem sodu.

Dopuszczalna, rzekomo bezpieczna ilość, podawana oficjalnie to aż 25mg na 1kg masy ciała. Jednakże badania pokazują, że kilka posiłków w ciągu dnia z tym konserwantem, a efekty są bardzo szybko widoczne. Wystarczy zjeść dwie kanapki z "doprawionym" serem i majonezem, i popić je napojem z E-202.

Wywołuje reakcje alergiczne, astmę, może podrażniać skórę, a nawet wywołać problemy behawioralne.

Używany do serów, deserków, pieczywa, gotowych ciast i ciasteczek, czekolady, napojów gazowanych, margaryny, gotowych sosów, jogurtów, maślanek itp.

Nie powinien być stosowany przez alergików, dzieci i kobiety w ciąży.

Stosowany także w kosmetyce i do produkcji papierosów.

piątek, 13 września 2013

[47] SLS

Ciężki temat, aż się boję do niego podchodzić.
Postaram się bez naukowych wywodów, bo nie czuję się na siłach prowadzić ciężkich dysput na ten temat.

SLS - Sodium Lauryl Sulfate; Laurylosiarczan sodu.

Środek pieniący i odtłuszczający. Detergent.
Znajduje się wszędzie tam, gdzie produkt ma za zadanie coś dobrze umyć, z efektem piany, czyli w płynach do naczyń, w szamponach, żelach do kąpieli, preparatach do czyszczenia samochodu, dywanów itd.

Sól sodowa kwasu dodecylosiarkowego to związek powierzchniowo czynny. Świetnie myje, usuwając różne zanieczyszczenia. Bardzo dobry emulgator - łączy substancje ciężkie do połączenia, np. wodę z olejkiem nawilżającym w przykładowej odżywce do włosów. Dzięki niemu produkt jest jednolity i gładki.

SLS ma działanie drażniące i wysuszające. A jednak wywołuje zachwyt konsumenta. Nauczyliśmy się, że jeśli szampon pieni się jak szalony, to bosko. Jeśli się nie pieni, jest do bani. Można to wyczytać na każdym kosmetycznym forum czy choćby na bangla.pl, gdzie ocenia się różne produkty.
Spora grupa pań natychmiast odrzuca kosmetyk myjący, jeśli ten ciężko się spienia. Nawet nie pytają dlaczego. Ani jak działa na ich skórę czy włosy.

foto: blog - kosmetycznybiznes

Co gorsza, trudno to podejście zmienić.
Na szczęście niektórym zachwyt ów mija sam, zwłaszcza gdy zaczynają czuć uczucie ściągania skóry po żelu czy szamponie.
Skąd ono? Ano stąd, że tak jak SLS zmniejsza napięcie między wodą a tłuszczem w danym kosmetyku, tak samo robi na skórze. Tym samym powoduje luki w barierze lipidowej naskórka, przez co skóra traci wodę, wysusza się, napina, czasem piecze lub swędzi.
Jednym słowem - jest uszkadzana.

Z czasem może stać się szorstka i stracić elastyczność. Może zacząć się nam jakieś uczulenie lub AZS.
Ja w obecnej fazie AZS nie mogę już umyć głowy szamponem z SLS, ani nałożyć takiej odżywki - skóra moich rąk natychmiast swędzi, a potem pęka wzdłuż linii papilarnych.

Jakiś czas temu rozpoczęły się gorące dysputy na temat SLS w kosmetyce. Sporo firm odeszło od ich stosowania. (Niektóre wpadły spod deszczu pod rynnę, ale o tym innym razem.)
Duża grupy naukowców mocno o nie walczyła, inni przedstawiali tysiące dowodów o ich szkodliwości.
Na czym stanęło?
Ano na tym, że mogą być stosowane, w niewielkich ilościach i pod jednym warunkiem - produkt musi być łatwy do wypłukania, a jego kontakt ze skórą musi być maksymalnie krótki.

Niestety SLS nagminnie stosuje się do preparatów pozostawianych na skórze, np. w maskach do włosów.

foto: blog - alfabeturody

Producenci chronią się wpisując na opakowaniu krótki czas stosowania preparatów, np. do 5 minut.

Co ciekawe jest wiele badań, mało korzystnych dla SLS, a jednak niespecjalnie się o nich mówi. 
Np. o tym, że Uniwersytet Medyczny w Georgii zrobił badania, które wykazały, że SLS po wniknięciu do organizmu kumuluje się w tkankach! Efekty badań były zaskakujące nawet dla samych badających, okazało się m.in. że szampon z SLS dostający się do oczu dziecka podczas mycia głowy, jest w stanie spowodować uszkodzenie tych oczu, a u dorosłych często powoduje rozwój zaćmy!
University Medical College of Georgia
University Medical College of Georgia

***

Reasumując:
- unikamy preparatów z SLS, w których długo moczymy ręce (gołe, bez rękawic), np. robiąc generalne porządki w domu;
- jeśli tylko możemy zakładamy rękawice;
- jeśli musimy/lubimy możemy używać szamponów z SLS, ale unikamy substancji, które zostawiamy dłużej na włosach;
- nie stosujemy SLS, jeśli mamy skórę trądzikową - wysuszanie przez dany preparat zaraz potem powoduje reakcję obronną skóry poprzez nadmierne wydzielanie łoju;
- nie stosujemy SLS u dzieci - nigdy!
- nie stosujemy SLS w okolicach intymnych, gdzie skóra jest cieńka i wrażliwa, a możliwość wniknięcia wgłąb tkanek o wiele większa;


czwartek, 12 września 2013

[46] Karagen

Karagen - wielocukier z czerwonych wodorostów, E-407.
Uzyskuje się go z tzw. mchu irlandzkiego (chrząstnica kędzierzawa).

W przemyśle spożywczym stosowany jako stabilizator, zagęstnik.
Jego główne działania to:
- żelowanie - głównie w przypadku deserów, dżemów, galaretek;
- zmniejszane procesu sedymentacji, czyli opadania ciała stałego w cieczy (mowa o zjawisku jakie zachodzi np. po odstawieniu mąki ziemniaczanej wymieszanej z wodą - mąka z czasem odpadnie na dno);

Żeby więc było gęste, żelowate i z czasem nie rozdwajało się "to suche od tego mokrego", używa się karagenu. Jest praktycznie wszędzie, w produktach mlecznych, w serkach, śmietance, w wędlinach, wyrobach cukierniczych, deserkach dla dzieci (Monte) itd. itp.

Karagen używany jest także w farmacji, jako środek śluzowy, powlekający.

I wszystko fajnie, tylko że zdania o nim są mocno podzielone. Są tacy, którzy mówią, że to tylko roślina, że składniki  mchu irlandzkiego potrafią leczyć wrzody, a są tacy jak np. nasz Podkarpacki Wojewódzki Inspektor Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych, pan Jerzy Wiśniewski, którzy ostrzegają i zalecają sprawdzać, czy karagen nie znajduje się w naszym jedzeniu.

Zagraniczni lekarze w większości uważają, że karagen jest szkodliwy.
Parę lat temu prof. Joanne Tobacman skupiła się na tym dodatku i przesiedziała sporo czasu nad badaniami dotyczącymi karagenu.
Wyciągnęła z nich m.in. że karagen odpowiedzialny jest za sporą część zapaleń jelit, owrzodzeń, a nawet raka (np. żołądka).

Także Międzynarodowa Agencja Badania Raka (IARC) uważa, że karagen powoduje owrzodzenia i nowotwory złośliwe.

Faktem jest, że w spożywce stosuje się karagen natywny, ale staje się on szkodliwy w zderzeniu z naszym wnętrzem, czyli z bakteriami, jakie w nas bytują, oraz z sokiem żołądkowym.

Co ważne - w procesie produkcyjnym karagenu stosowane są pestycydy.

***

Nad tym składnikiem mocno ubolewam, bo Monte jest jednym  z niewielu deserów, które lubi mój syn. Nie zawiera on syropu glukozowo-fruktozowego, glutaminianu sodu, ani wielu innych śmieci. Niestety zawiera karagen. :(
I wytłumacz teraz człowieku trzylatkowi, że to trucizna...

foto. Bangla.pl 

Jeśli ktoś ma pomysł jak zrobić "monte" w domu, to proszę o taką informację. Ozłocę. :)

Inne popularne produkty z karagenem:
- Belriso, ryż na mleku z owocami
- Poranna Manna, Maćkowy
- Paradiso, ryż mleczny z czekoladą, z Netto
- Desella - deser mleczny z kawą, z Biedronki
-7 zbóż, jogurt z Bakomy (taki podłużny, z owocami w oddzielnym pojemniczku)
itd. itd.