Dziś krótko.
Dwa jogurty. Oba naturalne. Z nazwy naturalne. :)
Oba z Lidla.
Ten z prawej mają od wieków.
Bio. Zielony listek, te sprawy. Spodziewałam się cudu. Czyli jogurtu z mleka krowiego.
A z tyłu:
Po polsku nie ma. (Cwaniaczki.)
Ale widać, że jest... susene odstredene mleko. Czyli po naszemu odtłuszczone mleko w proszku.
Od niedawna mój Lidla ma jogurt naturalny Milbona. To ten z lewej na wspólnym zdjęciu.
Skład najprostszy z możliwych. Mleko, kultury bakterii.
Żadnego "susenego" mleka nie ma.
Nic dodatkowo nie ma.
Nie ma też Bio w nazwie.
Nie wszystko złoto, co się świeci. :)
/Mleko w proszku nie gryzie, ale jest po 1 zbędne, po 2 mocno przetworzone w procesie produkcyjnym, po 3 nie wnosi do jogurtu żadnych wartości./
Czyli co?
Czytamy składy. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo proszę nie zapraszać i nie "wyróżniać" mnie żadnymi łańcuszkami.
Dziękuję.