Olej kokosowy. Białe cudo w szklanym słoju.
Kupować czy nie?
Oczywiście, że tak. Pod jednym warunkiem - że nierafinowany / tłoczony na zimno.
Taki olej ma komplet kwasów tłuszczowych, właściwości przeciwgrzybicze i antybakteryjne.
Owszem, ma dużo nasyconych kwasów tłuszczowych, ale ma też mnóstwo kwasu laurynowego, który służy naszym żyłom i tętnicom oraz odpowiada za stabilny poziom tzw. złego cholesterolu - frakcja LDL.
Olej kokosowy mimo zawartości NKT nie podnosi więc nam cholesterolu i nie powoduje miażdżycy naczyń. Ma też właściwości przeciwzapalne.
Jest świetny nie tylko do jedzenia, ale także do skóry i włosów.
/Na włosach trzeba sprawdzić, niektóre włosy wolą inne oleje./
Magia oleju kokosowego wynika z jego budowy chemicznej. Olej kokosowy to głównie średniołańcuchowe kwasy tłuszczowe - MCFA. Tymczasem za choroby układu krążenia (za które w latach 50-80tych obwiniano olej kokosowy) odpowiadają długołańcuchowe kwasy tłuszczowe - LCFA.
MCFA to kwasy o malutkich cząsteczkach, są bardzo szybko metabolizowane i przekształcane w energię.
Obecność MCFA nie oznacza więc tycia, odkładania tłuszczu w tkankach czy naczyniach krwionośnych.
Stan skupienia stały, więc trzeba go sobie ze słoiczka wyskubać. W ciepłych rękach szybko się upłynnia. Wtedy można się już posmarować. Genialny na łokcie, kolana, pięty, radzę spróbować.
Nadaje się także do krótkiego smażenia, z racji wysokiej temp. dymienia - powyżej 180 st.C.
/Dodam, że rekomendowana temp. smażenia wynosi 180st. Bez względu na rodzaj użytego tłuszczu nie wskazane jest smażenie w temp. wyższych./
Smak i zapach neutralny. Nierafinowany ma lekko kokosowy aromat.
Można więc przyrządzić na nim i jajecznicę i naleśnika. Można dodać do wody przy gotowaniu kaszy.
Kupujemy, stosujemy, lubimy. :)
***
Dodam tylko, że na kokosie smażymy krótko. Nadaje się on do podduszenia cebulki, do jajecznicy, do pieczarek (tego co ma wodę i bardziej się dusi niż smaży), ale nie nadaje się do smażenia schaboszczaka w ilości sztuk trzech na obiad.
/Notabene na żadnym tłuszczu nie powinno się smażyć trzech kotletów, ale to innym razem..../
A ja kapię w wodzie z jego dodatkuem moje dziecko. Nie używam mydła czy szamponu, a skóra Nłodego jest cudna, włosy puszyste i lśniace :)
OdpowiedzUsuńZaimponowała mi pani. Na to nie wpadłam. :D
UsuńSzczerze polecam :) stan jego skóry i włosów jest doskonałym dowodem na to, że bez detergentów się da żyć :)
UsuńDa się, da. My poza mydłem allepo też nic w domu do mycia już nie mamy. :)
Usuńja niestety poległam w kwestii włosów, choć próbowałam. pozostał mi wielki zapał do olejowania włosów (ale nie o. kokosowym). widze jednak światełko w tunelu, bo odkryłam czarne mydło agafii. moje włosy, którym do pasa brakuje 5 cm czują sie po nim genialnie :)
UsuńMowa o rosyjskich kosmetykach Babuszki Agafii?
OdpowiedzUsuńchyba? :)
OdpowiedzUsuńlinkuję: http://lawendowaszafa24.pl/pl/p/Naturalne-Syberyjskie-Czarne-Mydlo-Agafii%2C-500ml/82
cudownie wydajne.
Tego nie mam, ale mam maski do włosów. :) Fajna rzecz.
UsuńBardzo fajna :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń