Owoce

Owoce

sobota, 18 stycznia 2014

[68] Placuszki orkiszowo-kukurydziane na maślance

Żeby nie było, że nic nie jemy, tylko czytamy składy i wszystko wyrzucamy, niedługo załączę kilka "normalnych" posiłków albo części składowych posiłków, które można zrobić w domu, a które nie muszą być ani trucizną, ani też samą sałatą na wodzie. ;)

***

Na początek prosty przepis na wyrób domowy, a w dodatku łakoć. :)

Łakoć pozbawiony jest cukru i białej mąki pszennej, ale zamienić nie zabraniam.
Jeden lubi pomarańcze, drugi jak mu nogi śmierdzą. ;)
Jeśli więc ktoś chce z sacharozą, proszę bardzo.

***

Przepis prosty jak budowa cepa.

- 1 szklanka (łącznie) mąki orkiszowej i kukurydzianej, wymieszanej w stosunku 2:1 lub 1:1
- 1 szklanka dobrej maślanki
- 1 jajko
- szczypta soli morskiej lub himalajskiej
- 1 płaska łyżka ksylitolu / syropu z agawy / stewii albo niczego słodkiego ;)
- 1/3 łyżeczki proszku do pieczenia / sody

Całość do blendera kielichowego albo miksera i łączymy składniki. Przy okazji masa nabierze trochę powietrza. Można użyć trzepaczki.

Rozgrzewamy patelnię z odrobiną oleju o wysokiej temp. dymienia (np. kokosowy) albo masła klarowanego i wylewamy na środek ciasto. Jeśli pomachamy patelnią wyjdzie nam taki grubszy naleśnik. Jeśli zostawimy ciasto w spokoju rozleje się samo, lekko, trochę jak placek albo racuch.
Odwracamy na drugą stronę i po chwili gotowe.

Można dodać do ciasta ziarna (sezam, siemię lniane), rodzynki, tarte jabłko, kakao, karob, płatki jaglane czy owsiane, co tylko komu przyjdzie do głowy. :)
Przepis może służyć jako baza do dalszych kombinacji.

foto: placuch wygląda tak

***

Im więcej proszku/sody, tym więcej puszystości.
Można zrobić bez, wtedy będzie to po prostu placek.
Jeśli zwiększymy ilość spulchniaczy, otrzymamy coś na kształt gofra.
Ja daję tylko tyle, by ciasto nie oklapło zupełnie. Na czubek łyżeczki.

Smak i zapach ma toto gofrowate.
Konsystencję (przy większej ilości proszku/sody) również. 
My robimy w formie placuszków, zjadanych z musem owocowym lub konfiturą. Rzadko ale robimy. :)

Smacznego. :)

4 komentarze:

  1. Jeszcze nie przetestowałam, ale to właśnie ten rodzaj przepisu, jaki lubię najbardziej czyli baza dla fantazji własnej. Jak już sobie pofantazjuję, to pewnie efekty umieszczę u siebie. Tylko jeszcze znaleźć "dobrą maślankę". Ostatnio próbowałam na potrzeby innego przepisu... wyższa szkoła jazdy. W sumie znam jedną dobrą, ale trudno ją dostać :///

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To niestety prawda. Kupić dobrą maślankę to cud.

      Usuń
  2. Tak po mojemu skład chemiczny maślanki powinien brzmieć: maślanka i na tym się kończyć. Skoro jednak nic takiego nie udało mi się znaleźć zadowoliłam się czymś, co się składało z mleka (o ewentualnej pasteryzacji nic nie było) i bakterii. To Łowicz coś takiego wyprodukował, za co jestem wdzięczna, gdyż dzięki temu mogłam zrobić te placki. Ponieważ robiłam z podwójnej proporcji, to poszło po szklance jednej i drugiej mąki. Zwiększyłam ilość sody, ale niczym nie dosładzałam. I niczym nie smarowałam po usmażeniu. I tak było dobrze. Ja to bym sobie to chętnie jeszcze posoliła po wierzchu, bo lubię kukurydzę z masłem (na tym smażyłam) i solą... ale dzieciakom nie chcę dawać złego przykładu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Składem chemicznym są substraty wyjściowe.
      Czyli:
      - nie maślanka, a mleko i to co powoduje fermentację
      - nie frytki, a ziemniaki, z których powstają
      itd.

      Więc mleko i bakterie to maślanka całkiem ok. ;)

      Usuń

Bardzo proszę nie zapraszać i nie "wyróżniać" mnie żadnymi łańcuszkami.
Dziękuję.