Mój pseudo-omlet.
Baza jajeczna. Jajka oczywiście z nr 1 albo 0.
Pseudo, bo więcej w nim dodatków, niż jajek. ;)
Składniki:
- 2 roztrzepane jajka
- kawałek czerwonej i żółtej papryki
- ulubiona zielenina np. szczypior
- 1 mała szalotka
- ulubiony ser (pleśniowy / mozarella / grecki)
- kilka oliwek
- 1 pepperoni
- małe kwiatki brokuła / szpinak w liściach (pokrojony)
- resztka obiadowego (eko) kurczaka
- przyprawy: sól, pieprz, pieprz ziołowy, oregano
Opcjonalnie:
suszony pomidor, papryka konserwowa, wędlina czy co tam komu przyjdzie do głowy.
Roztrzepać jajka, przyprawić, dodać pokrojone drobno pozostałe składniki.
Wylać na patelnię z odrobiną rozgrzanej oliwy extra vergine albo oleju rzepakowego nierafinowanego, przykryć i niech dojrzewa na małym ogniu.
Z racji dużej ilości dodatków trudno toto przewrócić na drugą stronę. Jeśli więc nie chce się ściąć, biorę drugą patelnię, rozgrzewam i wyrzucam na nią wpół gotowanego omleta, do góry kołami.
Parę minut i gotowe. :)
Mniam, idealne na niedzielne śniadanie :) Ja generalnie kocham jajecznicę, tym bardziej że często przywożę prawdziwe jajka z rodzinnej wsi do mieszkania w Krakowie :)
OdpowiedzUsuńDokładnie taki omlet chodzi za mną....
OdpowiedzUsuńDziś mam dzień warzywno-owocowy,ale jutro na śniadanie....mniam
mam pytanko - co sądzicie o tej nowej serii wędlin bez E? myślicie że faktycznie nie ma tam konserwantów?
OdpowiedzUsuńJeśli mają termin przydatności inny niż dwa miesiące, to może i nie ma. ;)
UsuńCzęsto robię dość podobny :))
OdpowiedzUsuń