Owoce

Owoce

poniedziałek, 27 kwietnia 2015

[158] Smakija - kaszka z sosem


Smakiję pewnie znacie.
Całkiem niegłupi pomysł na deser. Jak tak popatrzeć po wszystkich półkach ze słodkościami.

Dziś zauważyłam jedną ciekawostkę.
Każdy smak ma inny skład!

Kolejny raz więc powtórzę - czytamy skład!
Nawet gdy coś już znamy, a wybieramy inną wersję smakową/zapachową, nawet gdy tylko opakowanie miało się zmienić, nawet gdy kupujemy to coś od pięciu lat.
Sprawdzamy czy nie ma tajemniczych zmian w składnikach, kontrolujemy czy ktoś nie robi nas w konia, delikatnie rzecz ujmując.


Smakija z sosem truskawkowym i malinowym czasami gości w moim domu. Rzadko ale jednak.
Skład znam i wiem, że mnie nie zabije.
Ale... dziś trafiłam na tę samą łakotkę w wersji z sosem z owoców leśnych.
Przyznaję, chwyciłam żeby spróbować... 

I surprise!
Zagęszczona nie pektynami, a KARAGENEM.

Nie mogłam zrobić dla Was fotki, bo jej nie kupiłam, a producent sprytnie zamieścił skład.
W przerwie między kubkiem z kaszą a tym z sosem. :)
/Widać na zdjęciu.  
Trzeba odgiąć półkole z sosem, by dostać się do składu zapisanego na półkolu z kaszą./
Genialne bym powiedziała. Gdyby nie było to po prostu świńskie.
Starsza pani z dalekowzrocznością raczej nie pokombinuje i nie sprawdzi co tam jest. Mnie się udało sprytnie kuknąć, dzięki miłej pani sprzedającej.

Smakiję chciałam pochwalić. Nie żeby to był zdrowy deser, ale na pewno nie jest szkodliwy.
/Pomijam alergie./ 
Niestety karagen mnie rozczarował i nie pochwalę.
Ciekawe też jest, że sos z owoców leśnych pojawił się później, po tym jak klient zapoznał się z dwiema poprzednimi wersjami... 

Rozczarowanie. :(

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

[157] Czerń brylantowa

Czerń brylantowa to barwnik o symbolu E-151.Znany też jako Czerń PN.

Znalazłam go wczoraj w nowych suplementach, w aptece. I bardzo mi się ten widoczek nie spodobał.

foto: ciekawe.one.pl

Czerń brylantowa to barwnik szkodliwy.
Po pierwsze to barwnik azowy, a więc mocno alergizujący.
Po drugie, z racji powyższego - absolutnie nie dla dzieci.

Po trzecie - absolutnie zakazany u osób uczulonych na salicylany.

Może uszkodzić nerki.
Badania wykazały, że w jelitach zostaje przerobiony przez bytujące tam bakterie (naturalna flora bakteryjna) do niebezpiecznych dla nas substancji. 

W połączeniu z różnymi konserwantami (np. z benzoesanem sodu) wywołuje pobudzenie, zwłaszcza u dzieci.

W wielu krajach zakazany. Między innymi w Norwegii, Finlandii, Japonii ale też  w USA i Kanadzie.
U nas dozwolony. Niestety.

Znajdziemy go w lekach - o dziwo.
W kandyzowanych owocach, kolorowych alkoholach, lodach, jogurtach, ciemnych sosach z paczki (że niby taki super pieczeniowy ten sos), niektórych musztardach, gotowcach sushi. 
Poza tym w deserach, gotowych ciastach, galaretkach. Wszędzie tam, gdzie rzekomo dodane są ciemne owoce, np. czarna porzeczka. Oczywiście nie we wszystkich.
Szczęściem są i tacy producenci, którzy doleją więcej soku i darują sobie ten barwnik.
Niestety kasa robi swoje i wielu producentów ma w D4 nasze zdrowie.

Barwi się nim także tani, gówniaty kawior - dzięki temu zabiegowi uzyskuje ładną czerń i wygląda bardziej szlachetnie.

Bojkotujemy. Zdecydowanie.

piątek, 17 kwietnia 2015

[156] Truskawki w kwietniu

Widzieliście na straganach piękne, duże truskawki?

Nie jedzcie tego, błagam!

Nie wiem co to ma w środku tak do końca, ale kupiłam to przedwczoraj i padłam...
Syn mnie ubłagał na kilka sztuk. Próbowałam wytłumaczyć, że to nie sezon, że nie mogą być  dobre itd. ale spieszyliśmy się na ważne zajęcia i nie było czasu na wojny uliczne z pięciolatkiem. ;)
Kupiłam kilka sztuk. 

Młody zjadł dwie, ja jedną.
Teraz mam wyrzuty sumienia. 
Smaku truskawki w tym nie było wcale.
Kolor dziwny jakiś.
Aromat sztuczny jak w galaratce truskawkowej.

Trzy sztuki zostały do następnego dnia.
Rano zastałam toto w miseczce i uwierzyć nie mogłam.
Kolorów dostały przeróżnych, od rudego przez fiolet do brązu.
Wyglądało to trochę jak plamy benzyny w kałuży, z dodatkiem błota. 
Wnętrze stało się brązowe jak w stłuczonych jabłkach.

Chciałam toto sfotografować, ale nie miałam czasu, a jak wróciłam okazało się, że moja mamusia szanowna dostała zawału na widok tego czegoś i wyrzuciła, żeby dziecko się nie zainteresowało broń Boże.
I fotki nie ma.

Nie wiem czym oni to spryskali, żeby było różowe i wyglądało na dojrzałe, ale na pewno nie jest to żadna naturalnie wyrośnięta i dojrzała truskawka.

Z nocnej lektury tu i tam udało mi się dowiedzieć, że truskaweczki hiszpańskie (i nie tylko) o tej porze roku naćkane są wieloma ciekawymi substancjami, w tym i takimi, które są u nas zakazane.
A u nas zakazane jest mało co.
W owocach tych znajdziemy np. bromek metylu oraz chloropikrynę.

Chloropikryna to środek chemiczny, tzw. bojowy środek trujący, silnie drażniący drogi oddechowe oraz śluzówkę przewodu pokarmowego. Nic więc dziwnego, jeśli po takiej konsumpcji zacznie boleć Was brzuch.
Możecie także zacząć kaszleć albo kichać.
To tylko niektóre z atrakcji jakie mogą się nam przydarzyć po zjedzeniu takich truskawek.

Zwykle jestem wredną matką i zakazuję mojemu dziecku trucizny i pewnie w życiu bym tego nie kupiła przed sprawdzeniem z jakim wrogiem mam do czynienia, gdyby nie to, że pędziliśmy na diagnozę i młody musiał być miły, grzeczny i przyjazny dla otoczenia. :)
No ale... kupiłam i wiem, czego wcześniej nie wiedziałam.

Uczcie się na moich błędach. :)

Aha - ciekawym polecam film " Prawdziwy koszt truskawki".
Dla ludzi o mocnych  nerwach.

Pozdrawiam

poniedziałek, 13 kwietnia 2015

[155] Zdrowe zatoki z Sinus Rinse

Na początek zaznaczę, że nie jest to wpis sponsorowany. :)
Zresztą żaden nie był, jak do tej pory. Ale to tak gwoli ścisłości. :)

Dziś chciałabym Wam przedstawić i polecić preparat Sinus Rinse.
Długo już obecny  na rynku, a nadal mało znany.

Sinus Rinse ma prosty i krótki skład.
Zawiera chlorek sodu i dwuwęglan sodowy.



Co to robi?
Oczyszcza nos i zatoki, działa antyseptycznie, przeciwzapalnie oraz przeciwobrzękowo.
/Nie dotyczy osób uzależnionych od kropli do nosa - nie obkurczy od dawna rozleniwionej śluzówki./
Przy okazji nawilża.

Wskazania do stosowania Sinus Rinse są różnorakie.
Po pierwsze sprawdza się w zapaleniu zatok. Wypłukuje wydzielinę z bakteriami, wirusami, czy z ropą - przy ropnych stanach zapalnych. Wypłukuje także pyłki, a więc łagodzi objawy kataru siennego.
Generalnie oczyszcza.
Można go używać w nieżytach nosa, tak alergicznych, jak i niealergicznych.
Świetny po operacjach i zabiegach na zatokach. Przy jego pomocy pozbywamy się skrzepów i oczyszczamy wnętrze zatok.
Wspomaga proces odbudowywania śluzówki po długotrwałym stosowaniu kropli do nosa. Aczkolwiek trochę to trwa.

Od siebie dodam jeszcze coś, o czym nie mówią żadne strony apteczne.
Sinus w wersje ciepłej (rozpuszczony w ciepłej wodzie) przynosi ulgę w bólu zatok. Naprawdę ogromna przyjemność i wielka ulga zaraz po aplikacji. 

Sinus  można także stosować profilaktycznie
Generalnie dobry jest na wszystko, co dotyczy zatok i nosa.

Użycie jest proste jak budowa cepa. Naprawdę. :)
Chociaż wygląda to tak sobie.
Oto instruktaż...


Pierwszy zestaw zawiera buteleczkę.
Potem możemy kupić same saszetki. Jedna saszetka na jedną butelkę przegotowanej, letniej wody.

Ważne, by wodę przegotować i by nie była zimna.
Może być letnia, może być ciepła. Nie gorąca. Można dopasować temperaturę tak, by aplikacja preparatu sprawiała nam maksimum ulgi/przyjemności/komfortu, jak zwał tak zwał.

Wlewamy wodę do załączonej butelki, wsypujemy proszek, zakręcamy. Przykrywamy paluchem otworek i mieszamy. Potem pochylamy się nad wanną czy umywalką, przytykamy otworek butli do jednej z dziurek nosa i otwieramy usta. Oddychamy spokojnie i miarowo przez usta. Przyciskamy butelkę, woda wlewa się do nosa, przepływa przez zatoki i wylatuje... drugą dziurką. 
W połowie butelki zamieniamy dziurki, wlewamy tą drugą, wylatuje pierwszą. 

I już. Przez jakiś czas potem wysmarkujemy resztki wody, która gdzieś tam poleciała daleko w zakamarki zatok. Jeśli mamy zafajdane zatoki, jakieś zrosty po operacjach albo źle leczonych stanach zapalnych, może się zdarzyć, że nic nie leci godzinami, a nagle np. podczas gwałtownego pochylenia, z nosa wylatuje nam woda... Albo np. kładziemy się spać na boku i leci.
Nie znaczy to, że źle zastosowaliśmy preparat, ani że nie powinniśmy go stosować. To jedynie wynik tego, że mamy w głowie trochę labiryntów. :)


Osobiście używam tego cuda już trzy lata.
Ratuje mi życie. Cierpię na przewlekłe stany zapalne zatok. Mordęga.
W dodatku kicham od kwietnia do maja (testy ujemne żeby było śmieszniej), najpewniej z winy brzozy.
Sinusa uwielbiam. :)


Polecam.
Zastosowany przy alergii przeciwdziała stanom zapalnym, które często rozwijają się z powodu ciągłego kataru alergicznego. Zmniejsza podrażnienie śluzówki alergenami.
Wspomaga antybiotykoterapię. Przyspiesza leczenie.
Często zapobiega rozwojowi stanu zapalnego i sprawę daje się zamknąć już na etapie lekkiego przeziębienia.

Efektów ubocznych brak.
Chociaż.... jest jeden. Cena. Nie jest to tania impreza.
Cena opakowania saszetek 120sztuk to koszt około 70-90zł.
No ale... zdrowie nie ma ceny.

środa, 8 kwietnia 2015

[154] Domowy serek homogenizowany waniliowy

Większość dzieci uwielbia serki typu homogenizowanego.
Są gładkie, słodkie, pięknie opakowane. Nic więc dziwnego.

My nie jadamy tego typu produktów.
Głównie dlatego, że przygotowanie takiego serka w domu jest banalnie proste.


Wystarczy kilka składników:
- serek homogenizowany bez dodatków (krowi, kozi, co kto lubi)
albo
- domowy twarożek wykonany z mleka nie UHT, prosto od krowy lub kozy
(mleko zostawiamy do ścięcia, potem powoli gotujemy aż pojawią się grudki, odcedzamy wodę, twarożek taki blendujemy  na gładko)
- miód / syrop klonowy / ksylitol
- laska wanilii

Na 200g serka przeznaczamy pół laski wanilii i 1 łyżeczkę miodu / syropu klonowego.

Mieszamy i voila!

Proste, szybkie, dużo zdrowsze niż to takie kupione w sklepie, zabarwione betaniną albo innym szajsem, z niby owocami (1%), z toną cukru, karagenem do zagęszczenia itd.

Polecam.