Owoce

Owoce

środa, 11 lutego 2015

[150] Młody jęczmień

Zielone cudo. Znacie?

foto: hellozdrowie.pl 

Nie,  nie będzie to żadna cudowna metoda leczenia raka.
To po prostu zdrowa roślina. A w zasadzie jej część.

Młody jęczmień to same końcówki, około tygodniowe końce jęczmienia. Młode, soczyste, pełne witamin i składników mineralnych. Wyciska się z nich SOK, który następnie trafia na nasz stół w postaci zielonego proszku.
Nie czyni cudów, ale warto go spożywać. Oto dlaczego...

Młody jęczmień ma właściwości antyoksydacyjne, hamuje procesy starzenia komórek, oczyszcza i pomaga w usuwaniu toksyn z organizmu. Jest żywy enzymatycznie, zawiera enzymy i aminokwasy egzogenne.

W 100g proszku zawiera ok. 30g białka, łatwo przyswajalne węglowodany, błonnik (około 5g) i tłuszcze.

W 100g jęczmienia znajdziemy prawie 500mg witaminy C, ryboflawinę, niacynę, kwas pantotenowy, witaminę E, K, pirydoksynę. Sporo potasu, fosforu, wapnia, magnezu i parę innych pierwiastków w mniejszej ilości. Znajdziemy w nim także krzem, którego ze świecą szukać w codziennej diecie.

foto: hellozdrowie.pl 

Na niektórych stronkach znaleźć można informację o cudownym działaniu antynowotworowym.
Nie jest to prawda i jest to prawda.
Po pierwsze zdrowe życie już samo w sobie ma takie działanie. Zapobieganie chorobom to ruch i dieta. Wiadome nie od dziś. Natomiast badań żadnych o wpływie jęczmienia na nowotwory nie ma.

Zbadano natomiast działanie jęczmienia na organizmu cukrzyków. Faktycznie spożywanie zielonego proszku poprawiło stan zdrowia chorych. Jęczmień bowiem stabilizuje poziom cukru we krwi.
Dzięki dużej zawartości wapnia dodatkowo wpływa pozytywnie na przetwarzanie cukru chorego.
W gratisie mamy zapobieganie osteoporozie.
/Uwaga hipoglikemicy - wysoki poziom wapnia przyczynia się do spadków cukru we krwi. Jeśli macie hipoglikemię, a młody jęczmień jeszcze pogarsza Wasze samopoczucie - zbadajcie wapń zjonizowany w surowicy krwi. /

Młody jęczmień odchudza. Pomaga w trawieniu, pobudza przemianę materii, ale też dodaje energii, poprawia samopoczucie, dzięki czemu łatwiej zrezygnować z kolejnej kawy czy batonika przy spadku werwy w ciągu dnia.
Warto jedną kawę dziennie zastąpić szklanką napoju z młodego jęczmienia. Na pewno wyjdzie na zdrowie.
Lepsze samopoczucie powinno być zauważalne już po paru tygodniach.
Dodatkowo zawarty w nim błonnik zapewnia uczucie sytości przez jakiś czas po wypiciu, nie musimy się więc obawiać, że zacznie nas ssać z głodu, co często zdarza się po wypiciu kawy.

Młody jęczmień podejrzewany jest także o działanie przeciwzapalne i przeciwwirusowe. Ma leczyć owrzodzenia i trądzik, zmniejszać bóle stawów. Niestety nie znalazłam żadnego wiarygodnego źródła dla tych rewelacji.
Nie znaczy to jednak, że nie należy go pić. Należy. Choćby jako źródło witamin. Jedna szklanka napoju dostarcza tyle witamin ile kg mieszanki owoców.
Jeśli nie jesteśmy w stanie zapewnić sobie pięciu porcji warzyw i owoców w ciągu dnia, warto dołożyć do diety jedną szklankę napoju z młodego jęczmienia.


Jak to zrobić?
Zakupić proszek. Sproszkowany sok. Wziąć szklankę letniej (nie gorącej) wody, przegotowanej lub mineralnej. Dobrze by było, aby temp. nie przekraczała 30 stopni. Wsypać do tego jedną łyżeczkę zielonego proszku, wymieszać (uwaga - nie rozpuszcza się do końca) i wypić.

***

Ostatnio na rynku pojawiła się pewna wariacja na temat młodego jęczmienia. Jest to ZMIELONA TRAWA JĘCZMIENNA. Uważnie czytajcie opakowania. Producenci tych preparatów krzyczą z pudełek, że ich produkt jest super, hiper, eko i bio. Łatwo kupić  taki jęczmień i nie doczytać, że to nie sok.
Niby to samo, a jednak...

Trawa jęczmienna to nie sok. To całe łodyżki wysuszone w wysokiej temperaturze, a następnie zmielone.
Plus trawy - wymiata śmieci z naszych jelit, oczyszcza je mechanicznie.
Reszta to minusy. Dużo trawiastego błonnika zaburza wchłanianie substancji odżywczych.
Część z nich zresztą i tak ginie podczas procesu obróbki (długiego suszenia) w wysokiej temp.

***

Ostatecznie można jeszcze kupić gotowy sok. Np. taki:


Nie zawiera cukrów ani innych dodatków, z wyjątkiem jednego, kwasu cytrynowego jako konserwantu. Nie jest to może samo zdrowie, ale zawsze jakaś alternatywa dla osób zabieganych. Można sobie taką flaszkę kupić, zanieść do pracy i ratować przy spadku formy, bez konieczności przyrządzania napoju z proszku.

Jeśli jednak mamy możliwość i czas, zdecydowanie przyrządzamy napój ze sproszkowanego soku.


Na zdrowie. :)



wtorek, 10 lutego 2015

[149] Zakwas buraczany

Lubicie barszcz?
Ukiście sobie buraki.


Żadnych tam słoiczków czy buteleczek z konserwowanym sokiem buraczanym nie trzeba.
Kupujemy buraki, myjemy, obieramy, kroimy.
Wrzucamy do słoja, doprawiamy jak ogórki: pieprz, ziele angielskie, liść laurowy itd.
Można wrzucić coś ostrego, jak ktoś lubi.
Obowiązkowo czosnek! Kilka obranych ząbków.


Zalewamy wodą jak na kiszone ogórki, czyli gotujemy wodę i robimy proporcję: litr wody + 1 łyżka soli.
Zalewy robimy tyle, żeby buraki były przykryte.
Odstawiamy w ciepłe miejsce.
Łazienka, kuchnia, na meble kuchenne. Gdzie ciepło.

Jeśli ogólnie chłodno w domu, można dorzucić skórkę razowego chleba.

I czekamy.
7 do 10 dni.
Po 7 dniach można włożyć palucha i spróbować. ;)


Potem gotujemy jarzynową i na koniec wlewamy do niej nasz zakwas. Nie doprawiamy octem. Nie ma potrzeby. Jak dobrze poczekamy to wyjdzie kwasior, że hej. :)
Mniam.

Samo zdrowie. Polecam. :)