Jako że nie mogę jeść pszenicy, to zdarza mi się kosztować takie dziwne rzeczy, jak gotowe, kupne ciastka. Oczywiście po analizie składu.
Tak było i tym razem. Spróbowałam, zaakceptowałam i sprzedaję Wam temat. :)
Ciastka z mąki jęczmiennej. Bez pszenicy.
Co oczywiście wpływa na konsystencję. Nie są elastyczne.
Zawierają gluten, ale nie tyle, ile ma go obecna, mocno modyfikowana pszenica.
Ciastka są twarde i kruche.
Lekko słodkie.
Taka przegryzka dla takich jak ja, co to nie mogą pszenicy, a muszą mieć coś w kieszeni do gryzienia, żeby nie paść z hipoglikemii na środku ulicy.
Rezerwowe, mało słodkie, słodkości dla łasucha.
Uwaga - wszystkie pozostałe smaki zawierają pszenicę.
Czytamy opakowania, wszystkie ciastka mają inny skład.
Musli mają syrop glukozowo-fruktozowy i kwas cytrynowy.
Morelowe nie mają dodatku żadnego cukru. Dobry skład.
Czekoladowe też ok.