Owoce

Owoce

środa, 14 czerwca 2017

[171] Olejek jojoba - Ol'Vita

Kocham wiosnę, uwielbiam pasjami... Niestety ma ona jedną wadę, skóra po zimie nie ogarnia i wiosną wychodzi cały sucz, jaki wyhodowałam przez zimowe miesiące.

Stan skóry pod oczami - dramat. Policzki ciągną i niczego nie przyjmują. Żaden krem nie daje rady.
Zaczęłam kombinować z olejami. Najpierw z migdałowym - niestety poza zaskórnikami nie uzyskałam żadnego efektu.
Potem przyszedł czas na kokos. Tak wszyscy chwalą, więc podjęłam próbę, tym bardziej, że nie wymagało to ode mnie żadnych nakładów finansowych - litr oleju stoi zawsze w lodówce.
Niestety moja skóra nie lubi oleju kokosowego podanego bezpośrednio na nią.

Postawiłam więc na zielone. Zakupiłam dwie sztuki i rozpoczęłam próby.

Na pierwszy ogień - olejek jojoba.
Muszę Wam powiedzieć, że to fajna rzecz. Polecam spróbować. Pewnie wiele zależy od skóry, ale produkt jest tani i można go użyć na wiele sposobów.


Oto moje kombinacje: 

- jako dodatek do kremu; biorę trochę kremu na rękę, dodają dwie krople olejku i smaruję twarz, szyję, dekolt;
- jako dodatek do kremu do rąk - stosowany jak wyżej;
- po zabiegach kosmetycznych, tj. mikrodermabrazja; można bezpośrednio lub z kremem, o którym wiemy, że nie podrażni po zabiegu;
- po mezoterapii bezigłowej; jak wiadomo zabieg ten mocno podrażnia skórę i nigdy w życiu nie należy po nim nakładać kosmetyków z mieszanym składem, a im dłuższy ten skład, tym gorzej; najlepsze są tu oleje i jojoba nadaje się do tego świetnie;
- kilka kropli jako dodatek do maski stosowanej na włosy;
- bezpośrednio na skórę palców rąk, np. po sprzątaniu lub użyciu jakichś detergentów; przeciwdziała wysuszeniu i pękaniu skóry (a mam z tym problem); 

Nie próbowałam jeszcze bezpośrednio na włosy, tzn. na końcówki. Mam krótkie i cieniowane włosy i zabieg ten byłby trudny, ale na długie, proste i równo przycięte z pewnością bym spróbowała.
Niestety los nie obdarował. :)

Co robi jojoba?

- nawilża suchą skórę;
- jak to olej - chroni przed utratą wilgoci;
- posiada lekkie działanie bakteriobójcze i grzybobójcze; można go więc stosować do skóry tłustej i problematycznej;
- uelastycznia, wygładza skórę;
- nadaje blask włosom, nawilża je, wspomaga ich regenerację;
- chroni skórę przed działaniem wolnych rodników; 
- w żaden sposób nie wpływa negatywnie na wydzielane sebum;

Co zawiera? 

- witaminy z grupy A i E;
- naturalny lekki filtr UV;
- fitosterole;
- skwalen - ten sam który jemy w oleju rekina;
- palmitynian cetylu - naturalny emolient, zmiękczający i uelastyczniający skórę; tworzy warstwę okluzyjną na powierzchni skóry, dzięki czemu  nie traci ona wody;
- estry kwasów tłuszczowych;

foto pochodzi ze strony searchhomeremedy.com

Olej przechowujemy w ciemnym i chłodnym miejscu. Latem świetna będzie do tego łazienka bez okna, albo łazienkowa szafka - jeśli  mamy okno.
Uwaga - w lodówce tężeje, coś jak miód. Trudno go potem aplikować, jeśli buteleczka ma dozownik.

Znacie, używacie? Pochwalcie się.
Pozdrawiam!

piątek, 21 kwietnia 2017

[170] Ciastka Sante jęczmienne - bez pszenicy

Jako że nie mogę jeść pszenicy, to zdarza mi się kosztować takie dziwne rzeczy, jak gotowe, kupne ciastka. Oczywiście po analizie składu.

Tak było i tym razem. Spróbowałam, zaakceptowałam i sprzedaję Wam temat. :)

Ciastka z mąki jęczmiennej. Bez pszenicy.
Co oczywiście wpływa na konsystencję. Nie są elastyczne.
Zawierają gluten, ale nie tyle, ile ma go obecna, mocno modyfikowana pszenica.
Ciastka są twarde i kruche.
Lekko słodkie.

Taka przegryzka dla takich jak ja, co to nie mogą pszenicy, a muszą mieć coś w kieszeni do gryzienia, żeby nie paść z hipoglikemii na środku ulicy.

Rezerwowe, mało słodkie, słodkości dla łasucha.



Uwaga - wszystkie pozostałe smaki zawierają pszenicę.

Czytamy opakowania, wszystkie ciastka mają inny skład.

Musli mają syrop glukozowo-fruktozowy i kwas cytrynowy.
Morelowe nie mają dodatku żadnego cukru. Dobry skład.
Czekoladowe też ok.

czwartek, 23 marca 2017

[169] Krem Sanbios - ze śluzem ślimaka

Chciałam Wam coś pokazać i tak dumałam czy zestaw podać, czy może po sztuce, ale nie wszystkie przetestowałam jeszcze, więc postanowiłam, że będzie po kolei.

Znacie kremy Sanbios?

Moje przypadkowe odkrycie. W sklepie eko kupuję czasem ich acerolę, więc znam markę, ale kremów nigdy nie widziałam. Nagle wpadł mi w oczy krem ze śluzem ślimaka.
Generalnie nie wierzę w cuda, w ten śluz też raczej słabo ;) ale kupiłam.
Cena była przystępna, a ja potrzebowałam czegoś bez PEG'ów itp. dodatków.

Krem ma w składzie kilka potencjalnych alergenów. Znajdują się na końcu składu.

Oto pełny skład:

Składniki/INCI: aqua, avocado oil, decyl oleate, snail secretion filtrate, olea europaea oil, grape seed oil, caprylic capric triglyceride, polyglyceryl-3-metyl glucose distearate, glyceryl stearate, cetyl alkohol, kojic acid, phenoxyethanol, allantoin, parfum, linalool, limonene, benzyl salicylate, alpha-isomethyl ionone, butylphenyl methylpropional, citral, geraniol, citronellol.

Mnie nie uczula w nim nic.
Poza tym nie zapycha mnie. Nawilża. Wystarcza na cały dzień poza domem.
Niezły krem nawilżający.

Czy robi cuda nie wiem, nie mam przebarwień ani blizn.

Krem opisany jest przez producenta tak:

"Krem ze śluzem ślimaka działa trójetapowo:
I: odżywczo, ujędrniająco i uelastyczniająco, a więc także przeciwzmarszczkowo, zwiększa zawartość wody w naskórku;
II: wyrównuje koloryt skóry, wspomagając rozjaśnianie plam pigmentacyjnych, blizn pooperacyjnych i innych przebarwień;
III: dzięki zawartości w kremie alfahydroksykwasów powoduje on delikatny peeling usuwając martwe komórki naskórka, co ułatwia dostęp odżywczym składnikom do głębszych warstw skóry.

Polecany do pielęgnacji każdego rodzaju skóry, a w szczególności z problemami takimi jak: przebarwienia, plamy pigmentacyjne, blizny.
Do stosowania na dzień i na noc."

Dostać go można w sklepach eko, na allegro i tu:
http://www.sanbios.pl/43,krem-ze-sluzem-slimaka.html
 
Jeśli ktoś z Was stosował, jestem ciekawa Waszych wrażeń. Czy faktycznie pomaga na przebarwienia i blizny? Rozjaśnia? Widzicie różnicę w stanie skóry?

Cena jest znośna, w porównaniu do innych kremów śluzowych bardzo atrakcyjna.
Skład też niczego sobie. Można testować.

Dla mnie to taka stabilna czwórka. Do piątki brakuje mu mocy i wyrzucenia paru składników. Ale przy tym, co leży na półkach w każdym markecie, to całkiem porządna i warta uwagi rzecz.

Skład, zdjęcie i opis pochodzą ze strony sanbios.pl.

***

Ps. Nie, nie dostałam tego kremu w celach reklamowych. Niestety. ;)

piątek, 10 lutego 2017

[168] Kolorowe paski na tubkach - EYE MARK

Już nie mogę tego czytać. No nie mogę. Ciśnienie mam 200 na 150. Czas na wpis.

Kochani, jeśli czytaliście gdzieś albo ktoś Wam naopowiadał, że musicie wyrzucić swoją pastę do zębów, bo ma czarny paseczek na końcu, to idźcie wypić szklankę wody, potem odliczcie do dziesięciu, a na końcu zapomnijcie o całej sprawie.
Naprawdę, szkoda zachodu.

źródło fotki: showtime.pl 


Jakiś czas temu pojawiły się w sieci bujdy, jakoby paski te oznaczały:

ZIELONY - składniki naturalne

NIEBIESKI -  naturalne i chemiczne

CZERWONY - naturalne i chemiczne z przewagą tych drugich

CZARNE - sama chemia

źródło fotki: showtime.pl


Niektórzy silą się na określenie procentowe zawartości jednych i drugich składników.
Jeszcze inni dzielą składniki sztuczne na chemiczne i medyczne - cokolwiek to znaczy.

Wszystko to bujda na resorach. Kit wysokich lotów. Brednie jakich mało.
Aż mi brak odpowiednich epitetów, by to skomentować.

Te paski to nic innego jak zwykła pomoc dla maszyny drukującej.
Najpierw jest pas plastiku, potem nadruk, potem to się odpowiednio zagina, napełnia i zakręca. Maszyna musi nadruk zrobić tak, żeby przód był z przodu, a tył z tyłu, żeby np. napis nie zaczynał się na środku i nie kończył na plecach tuby.
Ten pasek to po prostu wskaźnik dla maszyny. Tzw. EYE MARK.
Proste tak, że aż banalne.
Ale oczywiście jakiś idiota dorobił do tego teorię spiskową i pooooszłooo! 

Tego typu paski znajdują się na plastikowych tubkach. Nie tylko tych z pastą do zębów.
Tubki z innych tworzyw powstają inaczej.
Znaczki o takim znaczeniu mają też butelki z alkoholami. Takie zagłębienia od spodu. Nawet mają one swoją nazwę. Niestety nie pamiętam jaką.

Ale do brzegu...
Kupując pastę, czytajcie składy, nie patrzcie na paseczki i nie słuchajcie / nie czytajcie głupot.

Zdrowia!