Internet jest pełen baranów, ale też pełen bardzo twórczych ludzi o świetnych pomysłach. :)
Tym razem skupiłam się na tych drugich, przeszukałam interesujący mnie temat od lewej do prawej i z powrotem, i wyciągnęłam z tej czeluści coś dla siebie.
Jogurt.
Od pewnego czasu czytam opakowania i odrzucam to, co jadłam wcześniej.
W końcu wyszło mi, że nie mam co jeść... Większość jogurtów zawiera syrop glukozowo-fruktozowy, różne zagęstniki, a niektóre nawet barwniki zaliczane do tych mało zdrowych, żeby nie powiedzieć trujących.
Niedawno Bakoma zrobiła jogurt owocowy bez cukru. Jogurt ma owoce i tymi owocami jest słodzony. Nie ma też siedemnastu barwników i piętnastu zagęstników. Nie ma słodzików.
Ale po 1. jest bardzo drogi, a po 2. nie wszędzie dostępny.
Postanowiłam temu zaradzić i zrobić jogurt w domu.
Nie zrobić na zasadzie - dodać do jogurtu naturalnego owoce, tylko zrobić sam jogurt. Z mleka.
Jak ludzie. :)
***
Składniki:
- mleko nie UHT
- jogurt naturalny, mały, bez dodatków, mleka w proszku itp. czyli taki, który składa się z mleka i bakterii;
Potrzebne:
- ciepło (temp. 30-50st.)
Kupiłam litr mleka z mlekomatu. Przegotowałam. Wystudziłam. Tzn. doprowadziłam do miłej, ciepłej temperatury, w okolicach 40-50st. Wlałam do szklanego słoja i dorzuciłam mały jogurt naturalny. Wymieszałam. Przykryłam kawałkiem ręcznika papierowego, założyłam gumkę na gwint. Voila!
Teraz drogi są dwie:
1. Wkładamy jogurt do piekarnika na kilka godzin i nastawiamy temp. na 30-50st. Wskazane jest podobno minimum 4h, ale dobrze gdy jest więcej. Można zostawić na noc - ja tak robię.
Potem produkt wyjmujemy i schładzamy.
2. Pieczemy coś dobrego, po czym wyjmujemy to z pieca. Studzimy trochę piekarnik, żeby był nadal dobrze ciepły, ale nie parzył i wkładamy do niego nasz jogurt. Zamykamy drzwi i zapominamy. :)
3. Wersja na lenia.
Wstawiam gada do piekarnika ze światełkiem na całą noc i rano mam gotowy.
Taki jogurt jest:
- dobrą bazą do owoców, płatków itp.
- w sam raz do ciast;
- zdrowy i wiemy co w nim jest
Nie wymaga wiele pracy. Ot chwila gotowania i chwila stania. To wszystko.
Jogurt jest dość gęsty, mniej wodnisty od tych kupnych. Mniej kwaśny. Tłusty, bo z pełnego mleka. (Jak ktoś ma ochotę, można rozcieńczyć i zrobić wannę jogurtu. :D)
Pachnie i wygląda jak jogurt. Niektórym trochę przypomina kefir.
Podobno można go zrobić w wersji greckiej - gotując mleko dwie godziny, a potem dodać jogurt. Ale jak dla mnie za dużo zachodu. Chociaż lubię tę konsystencję, jaką mają greckie jogurty. Dwugodzinne gotowanie mnie jednak nie nęci. Coś za coś. :)
Polecam spróbować.
Mniam.
Ja robię bez piekarnika, po prostu w kocyk i do łazienki (bo tam jest u nas najcieplej) na noc - zawsze działa:)
OdpowiedzUsuńPrzyśpieszony wariant grecki - dodać mleko w proszku do podgrzewanego mleka, wtedy unikasz gotowania go bogowie wiedza ile;)
Musiałabym składy przeanalizować, bo jakoś przekonania do mleka w proszku nie mam. :)
UsuńIle na ile?
Albo po prostu w termos.
OdpowiedzUsuńGotuję, studzę i wlewam do termosu. Po 12 godzinach przekładam do naczynia i do lodówki.
Pozdrawiam!
Nie posiadam termosu, ale pomysł świetny. :)
UsuńDla tych co nie trafią laktozy polecam kefir wodny :). Całe artyleria dobrych bakterii :)
OdpowiedzUsuńMiało być laktozy nie TRAWIĄ ....brrr
OdpowiedzUsuń